Menu

  • Matka Startuje
  • Matka Trenuje
  • Matka Opowiada
  • Matka Testuje
  • Kontakt
  • Matkawmediach

11 kwietnia 2016

O planach i o tym co siedzi w głowie.

Jak już zapewne doczytaliście plan na nadchodzący sezon się sypnął (klik klik). Niczym zamek z piasku, niczym bańska mydlana, niczym... podopisujcie sobie tendencyjne porównania. Ot!

Po wielu tygodniach pilnowania diety wynik jest na plus. To znaczy, że w lutym ważyłam mniej. Po tym jak przez pierwsze dwa tygodnie poleciałam kilka kilo w dół to przez kolejne tygodnie nadrabiałam. Miałam ucięte kalorie, miałam zamienioną kolejność posiłków, miałam... już QWA wszystko miałam, miałam nawet wizytę u kolejnego endokrynologa i miałam wykład, że mam jeść wszystko a nie być na paleo. I miarka się przebrała właśnie wczoraj, właśnie wczoraj, kiedy stanęłam po raz kolejny na wadze i okazało się, że od ubiegłej soboty (2.04) przytyłam ponad 3kg (niby woda, ale niestety nie zeszła wtedy, kiedy powinna). 
Muszę pomaszerować do lekarza i zapewne skończy się na jakiejś kuracji hormonalnej. 

Wiecie co! Pierdolę wszystko i robię swoje! Pójdę oczywiście do lekarza (kolejnego już fantastiko specjalisty) , ale zacznę słuchać siebie a nie innych. Każdy dookoła mówi mi co mam robić:
"Nie jedz mięsa, jedz rośliny"  - Jedz mięęęso!!! Dużo mięsa!" 
"Bierz leki na tarczycę!" - "Nie bierz leków na tarczycę"
"Wskazane jest bieganie przy niedoczynności tarczycy!" - "Niewskazane jest bieganie przy n.t."
"Bierz suplementy!" - "Nie bierz! Wszystko możesz pozyskać z pożywienia!"
"Ruszaj się, biegaj, żeby zgubić!" - "Powinnaś tylko spacerować!" 

Będę sobie biegać i będę niewyobrażalnie szczęśliwa. O! Tak właśnie będę robić! Będę robiła to co lubię i to co umiem.  
Będę szczęśliwa!  
Będę sobie dreptać tak jak do tej pory. Nie dla mnie ściganie, nie dla mnie walka w trupa. 
Ostatnio ktoś powiedział mi, że to trochę wstyd i siara, żeby po tylu latach biegania nie złamać 2h podczas półmaratonu. I bardzo mi się zrobiło smutno i nawet gdzieś tam cichcem się popłakałam. Myślę też nieustannie o tym co powiedzieli mi w trakcie analizy testów wydolnościowych, że gdybym ważyła 30kg mniej to bym biegała dychę poniżej 45min z takimi wynikami. 
Ale ważę ile ważę, jestem jaka jestem. Na tą chwilę jedyne co mogę zrobić to zmienić kolor włosów. 


ps. Kontuzje przytrafiają się każdemu, więc nie piszcie mi tu, że z taką dupencją rozwalę sobie stawy. 

Z całym szacunkiem (nie szukając daleko przykładu a mogłabym mnożyć ich dziesiątki w moim biegowym środowisku) ale to mój cinki jak patyk mąż nie biegał ponad miesiąc bo był kontuzjowany. 



Zbieram dupę do roboty! Karkonoski się sam nie zrobi! Howgh!  Do startu pozostało 81 dni!




2 komentarze:

  1. Wydaje mi się, że po prostu trzeba słuchać siebie. Lubisz mięso? Jedz mięso! A co tekstu, że nie złamałaś 2 godzin - pokazuje tylko o żenującym poziomie osoby, z którą rozmawiałaś i to, do czego powoli zmierza bieganie. Bo teraz nie wystarczy sobie biegać. Wszyscy pokazują, że masz biegać dłużej, szybciej, więcej... Po co? Biegaj tak jak ci się to podoba i nikomu nic do tego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bądź na paleo i będzie git :D Jeść wszystko może świnia a nie człowiek, trzeba patrzeć co od zawsze jadł nasz gatunek, a co wprowadziliśmy od niedawna. Zdrówka.

    OdpowiedzUsuń