Menu

  • Matka Startuje
  • Matka Trenuje
  • Matka Opowiada
  • Matka Testuje
  • Kontakt
  • Matkawmediach

11 maja 2015

Jedni kończą by inni mogli zacząć...

...sezon wiosennych startów rzecz jasna... Super Szybko Biegający Mąż zakończył go wczoraj w Swarzędzu biegnąc 10tkę Szpota. I tu na wstępie napiszę Wam, że jestem z niego mega dumna. Chyba przez ostatnie lata nie czułam takiej dumy.
 Bo zawsze SSBM w tym swoim bieganiu był takim troszkę egoistą. "Jego życiówka", "jego zawody", "on ciśnie", "on żyłuje na wynik" itd... Aż do wczoraj. Wczoraj stwierdził, że skoro nic nie ugra to pomoże kumplowi w walce o życiówkę. Nawet na trasie się cofnął podobno by móc dołączyć do kolegi. SSBM się cofnął? Poczekał choć kilkanaście sekund??? Duma miesza się z radością. <3 <3
Wczoraj też udało się spotkać na starcie całą naszą drużynę Budopol Poznań Running Team. Biegli wszyscy z wyjątkiem mnie. Ja robiłam za opiekunkę. Było naprawdę sympatycznie. Spojrzenia ludzi, kiedy mówiłam do zgromadzonej pod moją opieką dziatwy: "Kiedy przybiegną wasi tatusiowie..." bezcenne. :D :D :D 
fot. ja sama

Tak jak pisałam SSBM biegł razem z Bartkiem (kliku klik - blog Bartka). NA ostatnich metrach przyuważyłam SSBM (a podobno Bartek Starszemu piątkę przybijał??) i krzyczę do dzieci: "tata biegnie!", Młodsza zauważyła i się darła przeraźliwie "taaaaaaaaata!"  a na to odzywa się Córka Bartka: "Nie, bo to był mój tata" i zaczęły się przepychanki słowne czyj tata biegł. Jak się później okazało, tatusie były oba. :D :D :D 

Najcudowniejsi kibice. fot. Głos Wielkopolski


Budopol Poznań Running Team ze wsparciem :D 




A teraz z innej beczki. Dawno się nie odzywałam bo permanentnie jestem chora. A to zapalenie oskrzeli mi się przyplątało i miałam 3 tygodnie treningu wyjęte z życia, a to akurat Mateczka miała chemijkę - i kolejne dni wycięte. Pełną parą ruszyłam dopiero trzy tygodnie temu. Były wypady na basen - jednego razu w ramach delikatnego treningu, bez mocnych akcentów przepłynęłam CIĄGIEM 2000m (czyli może tą olimpijkę podczas lipcowych zawodów w ramach Challenge Poznań ogarnę), a z kolei innego razu pojechałam z koleżanką i naszymi piankami się wymoczyć (SSBM ma rację - triathlon to dyscyplina zależna od sprzętu! Wiem, wiem - pianka sama nie popłynie, ale znacznie to pływanie ułatwia i widzę to ja. Raczkujące triathlonowe dziecię. A piankę mam najtańszą jaką można dostać, żaden odpicowany model ze specjalnymi wstawkami gwarantującymi lepszą wyporność włosów na nogach, włosów na dupsku, włosów na plecach czy tam gdzie chcecie a i tak różnica w pływaniu jest spektakularna - Sorki za off top). To i sobie popływałam, i pobiegałam a i na rower z Madzią się wybrałyśmy pozwiedzać okoliczne jeziora oraz zrobić czterdziestokilometrowy objazd lodziarni. Hehe. A teraz znów mi się jakieś dziadostwo przyplątało - to jest tak jak się nocami obcałowywuje zasmarkane dzieciory.


Tak, Tri Sieraków się zbliża.  Mam nadzieję, że w Sierakowie będę w ostatniej turze startujących do wody i nikt po mnie nie będzie pływał. Tego się obawiam - podtopień i kopniaków w oczodoły. Może uda się większość pływackiej trasy przepłynąć na rękach oszczędzając nogi bo by kopytka dobrze podawały i na rowerze i na bieganiu. Już nie mogę się doczekać. Jaram się nieziemsko! A co! Byle przetrwać ostatnią ciężką chemię Maminy i będzie już z górki. Jadym do Sierakowa!!! Bez dzieci!! Cała doba bez dzieci!!!!!! Oł jeeee!





2 komentarze:

  1. Też się trochę zdziwiłem, gdy w tłumie ludzi zasuwających poniżej 4:00/min zobaczyłem kogoś kto zaczyna biec tyłem i się rozgląda. A to był Twój SSBM szukający mnie ;-) Jeszcze raz wielkie dzięki za wsparcie, jakiego mi oboje udzieliliście! :-D

    OdpowiedzUsuń