Roztrenowanie roztrenowaniem - zakończyłam je już daaawno temu. Najstarsi górale nie pamiętają ;) Ale dalej nie biegam. Nie biegam bo nie mogę. W sumie i ortopeda do którego się jakiś czas temu wybrałam i osteopata, którego odwiedzam co poniedziałek zgodnie twierdzą, że to co mi się przytrafiło to jest banalna bzdura, ale no cholerka biegać nie mogę. Mięśnie, które trzymają moje ścięgno achillesa w ryzach są tak spięte, że własnie to sprawia mi ból. Wczoraj nie obyło się bez igłoterapii. Nie polecam. Wolę rodzić!
Toż to znęcanie się nad biedną matuchną w biały dzień. I to za grubą kasę. Niby igiełka cieniutka, niby wkłucie jak ugryzienie komara (bo szczegół, że na 3 cm w głąb mięśnia), takie pitu pitu nic a tu jak nie zaboli to gryzłam się w rękaw, żeby nie bluźnić bo na korytarzu przed gabinetem małe dzieci były. Uczucie rozpierania w mięśniu paskudne. Nie polecam. Noga boli do dziś. I martwi mnie to szalenie bo jakoś achilles ulgi nie poczuł. Boli nadal. No zobaczymy co się wykluje. Jak nie biegam to spełniam się rowerowo. W Święto Niepodległości zrobiłam sobie rundę po okoliczych podpoznańskich gminach i fajnie było. 50 km weszło jak masełko. W czasie kiepskim bo 2h 30min ale nastawiałam się na zwiedzanie. Zresztą tęsknię za moją szosą. Na niej z przysłowiowym palcem w słoiku nutelli, bez probelmu, bez zadyszki kręciłam średnio 25km/h. A na tym klekocie co to jest mieszanką szosy z mtb to jakaś porażka. Więcej niż 21km/h nie mogę uciągnąć bez zadyszki, jak kręcę szybciej to bolą mnie kolana, źle się siedzi. Chcę mojego Ivo... ;( :( :( Poza tym skoro już jesteśmy przy bajkach, a jak się jest przy bajku to już jedną nogą jest się przy pływaniu to ja Wam tu muszę powiedzieć, że ten tri co to go odpuściłam sam ze mną nie odpuścił. Jak zapisywałam się na Triathlon Sieraków byłam święcie przekonana, że jak coś nie wypali to jest regulaminowy zapis, że pakiet mogę przepisać. A teraz się okazało, że nie mogę. No cóż. 1/4 nie zrobię ale jest możliwość przepisania się na dowolną imprezę z cyklu. Toż się przepisałam na sprint w Poznaniu (bo już na inne dystanse wymagana jest szosa, którą ja sprzedałam). Cóż... od wiosny ruszę z przygotowaniami co by zmieścić się w regulaminowych 2h godzinach.
Toż to znęcanie się nad biedną matuchną w biały dzień. I to za grubą kasę. Niby igiełka cieniutka, niby wkłucie jak ugryzienie komara (bo szczegół, że na 3 cm w głąb mięśnia), takie pitu pitu nic a tu jak nie zaboli to gryzłam się w rękaw, żeby nie bluźnić bo na korytarzu przed gabinetem małe dzieci były. Uczucie rozpierania w mięśniu paskudne. Nie polecam. Noga boli do dziś. I martwi mnie to szalenie bo jakoś achilles ulgi nie poczuł. Boli nadal. No zobaczymy co się wykluje. Jak nie biegam to spełniam się rowerowo. W Święto Niepodległości zrobiłam sobie rundę po okoliczych podpoznańskich gminach i fajnie było. 50 km weszło jak masełko. W czasie kiepskim bo 2h 30min ale nastawiałam się na zwiedzanie. Zresztą tęsknię za moją szosą. Na niej z przysłowiowym palcem w słoiku nutelli, bez probelmu, bez zadyszki kręciłam średnio 25km/h. A na tym klekocie co to jest mieszanką szosy z mtb to jakaś porażka. Więcej niż 21km/h nie mogę uciągnąć bez zadyszki, jak kręcę szybciej to bolą mnie kolana, źle się siedzi. Chcę mojego Ivo... ;( :( :( Poza tym skoro już jesteśmy przy bajkach, a jak się jest przy bajku to już jedną nogą jest się przy pływaniu to ja Wam tu muszę powiedzieć, że ten tri co to go odpuściłam sam ze mną nie odpuścił. Jak zapisywałam się na Triathlon Sieraków byłam święcie przekonana, że jak coś nie wypali to jest regulaminowy zapis, że pakiet mogę przepisać. A teraz się okazało, że nie mogę. No cóż. 1/4 nie zrobię ale jest możliwość przepisania się na dowolną imprezę z cyklu. Toż się przepisałam na sprint w Poznaniu (bo już na inne dystanse wymagana jest szosa, którą ja sprzedałam). Cóż... od wiosny ruszę z przygotowaniami co by zmieścić się w regulaminowych 2h godzinach.
Jak już przy tym jesteśmy to napiszę Wam, że plan startów na 2014 rok mam już ułożony. Wpadnie pewnie jeszcze kilka spontanicznych biegów, ale o wyniki będę walczyć na:
Maniackiej Dziesiątce - 15.03.15r
Półmaratonie Poznańskim - 12.04.15r
Orlen Warsaw Marathon - 26.04.15 (miała być Łódź ale jest tydzień po Poznańskiej połówce, której nie odpuszczę bo ją uwielbiam)
Biegu Marduły - w czerwcu 2015r (o ile mnie wylosują, mimo wszystko jest to główny cel na wiosnę)
sprint podczas Challenge Poznań - 25.07.15r
i uwaga uwaga!
Spadam w góry. Do Krynicy. Na Festiwal Biegowy.
Bieg górski 34km - 12.09.15r
Wybywam na weekend sama. SAAAAAMA! Zostawiam ferajnę pod okiem SSBM, babć, dziadków, sąsiadek i sąsiadów. Poradzą sobie. Ugotuję im bigosu i pulpetów na te 3/4 dni i zwiewam. Bawić się będą dobrze! Mi też od życia się coś należy. Chcę w końcu, gdy nadchodzi następny dzień po ekstremalnym zmęczeniu się wyspać, wyleżeć a nie wstać o 6 rano i zasuwać jak zawsze. Inne Matki jeżdżą do Faltom Spa, inne zostawiają swoje dzieci swoim matkom, inne pracują i jeżdżą na szkolenia. A ja z potworkami jestem cały czas. Zatem jadę na wakacje! Już nie mogę się doczekać. Wezmę ze sobą torbę książek, biegowe lumpy i zapas makaronu z pasatą. Makaronu? Ze sobą? Chyba mnie pogięło! Jak szaleć to szaleć! Będę jadła na mieście te węgle. Podejrzewam, że nie będzie z tym w Krynicy najmniejszego problemu.
no i Maraton w Poznaniu w październiku zrobię. Pokonam tą Warszawską ;)
Także ten tego! Z kim się gdzie widzę?
Ot tyle co u Matki. Obok tej nogi bolącej mam też poważne inne zagwozdki dotyczące najmniejszych członków mojej rodzinki, w sumie napiszę Wam jak już podejmę jakąś konkretną decyzję bo mimo, że jest to blog biegowy a nie parentingowy tego tematu nie pominę napewno. Bo to co się dzieje woła o pomstę do nieba. I wszystko Wam napiszę. W swoim czasie!
Wybaczcie proszę moje rzadkie pisanie ale od początku listopada mam dwa potwory w domu + remont chałupiny i jakoś tak czasu mi brak! Ot co!
Buśka!
Współczuję bólu :( I trzymam kciuki za kurację. A widzisz się ze mną - na Maniackiej, półmaratonie, Orlenie też (2 razy się już wybierałam, teraz nie odpuszczę). Chooodź jeszcze do Grodziska na połówkę. No i maraton mam w planach - debiut :) I nie strasz mnie tą Warszawską :P Należy ci się wypoczynek, także odliczaj dni i godziny do tego festiwalu :)
OdpowiedzUsuńdo Grodziska to tylko żeby się poopalać ;) Nigdy przenigdy tam nie pobiegnę. Mało mam upałów pilskich? :D
UsuńUpał w Pile to był pikuś przy Grodzisku :P Ale to fajne uczycie jest, jak prawie na czworakach dobiegasz do mety przy 30 stopniach :P
UsuńWłaśnie zobaczyłam przekrój trasy na Biegu Marduły i padłam...
OdpowiedzUsuńpowstań i zróbmy to razem :D
UsuńChcesz mnie zabić? :P Za 2 lata chcę Maraton Gór Stołowych - szykuj się :P
UsuńTo widzimy się dwa razy w Poznaniu (a nawet trzy) i w Warszawie.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to czytając, że pokonasz tę Warszawską, w pierwszym momencie zrozumiałem, że chcesz w Poznaniu poprawić tę życiówkę, którą zrobisz wiosną w Warszawie ;-)