Menu

  • Matka Startuje
  • Matka Trenuje
  • Matka Opowiada
  • Matka Testuje
  • Kontakt
  • Matkawmediach

11 września 2014

Relacji z Piły nie będzie czyli o tym co we mnie siedzi.

Moje żale i troski ujrzą światło dzienne. 

 Nie wiem co mam robić. Porażka w Pile wkopała mnie jeszcze głębiej w jakąś ciemną norę. Kompletnie nie wiem co mam robić. Ale od początku.

W lipcu przeszłam na wychowawczy. Z jedną pensją utrzymać się to jest jakaś masakra. Zapewnić wyżywienie dla 4 os. rodziny (+pieluchy,mleko leki i ubrania) za 1200pln/mc jest nie lada wyzwaniem. Byłam tak niepoprawną optymistką (zresztą SSBM też trochę był), że te moje tri marzenia zrealizuje się z jakiś tam dodatkowych środków, które co miesiąc wpadają. Tyle, że te dodatkowe środki idą na życie. Bo to wrzesień i trzeba Starszego do przedszkola wyszykować itp... A obok drogich startów (to się uda opłacić) trzeba na zimową porę kupić coś takiego jak trenażer, wiosną piankę (nawet jak się wypożycza to trzeba mieć kasę na kaucję), trzeba opłacić trenera pływania - bo nikt za darmo nie poświęci mi 8h w mc przez całą jesień, zimę i wiosnę na naukę kraula - nie te czasy. Trzeba kupić wiele różnych pierdół, które niby nie kosztują dużo ale podsumowując to wyjdzie niemała kwota. 
To RAZ -  KASA.

DWA - Czas. O to sumie się boję się najmniej. Mam plan względnie logicznie w głowie poukładany. Boję się, że za dużo rzeczy nagłych i pilnych zacznie wypadać i plan treningowy się posypie. Boję się, też że kontuzje mnie wyelminują z przygotowań i wszytkie zainwestowane pieniądze szlag jasny trafi.

TRZY. Ok, bieganie ponad 200km miesięcznie jest monotonne, ale cały czas sprawia mi radość. Lubię to. Może warto iść w tańszą opcję. Może warto wrócić do biegowych marzeń z początku mojego biegania. Może warto iść głębiej w to bieganie? Krok po kroku by za kilka lat stanąć na mecie Granią Tatr? 
Nie wiem. Rower i pakiet na tri zawsze można sprzedać, choć to też jest moje marzenie. Co myślicie? Jak nigdy potrzebuję Waszej rady. Nigdy aż tak zagubiona nie byłam. 


Tak to czytam i w sumie wszystko sprowadza się do kasy. Nie wrócę do pracy, bo i tak wyjdę na zero (jak opłacę żłobek i przedszkole dla dzieci), do nowej nie pójdę, bo idzie jesień i zima czyli wirusy i bakterie. Iść do pracy, żeby siedzieć na opiece. ŚREDNIE!


Czas na przeorganizowanie swojego życia. Muszę trochę pomyśleć i przewartościować wszystko.

Zapewne za rok, podczas trwania Enea Poznań Triathlon będę siedzieć i ryczeć jak bóbr, ale może znajdę dla siebie jakieś nowe wyzwanie.

Tymczasem zbieram mój rozżalony tyłek do mycia podłogi.





15 komentarzy:

  1. Ojej.. Widzę, że masz jakiś trudniejszy okres... Zdaję sobie sprawę, że zabawa z TRI nie jest tanią sprawą i dlatego między innymi u mnie perspektywa wzięcia w tym udziału rozpływa się trochę w czasie. Wydaje mi się, ze jak już tak walczyłaś o rower (pamiętam jak pisałaś, że szukasz sponsorów) i zdecydowałaś się wziąć udział w czymś, co było twoim marzeniem, to nie ma po co gdybać i się zastanawiać. Kasą się póki co nie przejmuj, do zimy jeszcze daleko, do wiosny też. Może będzie jakiś niespodziewany przypływ gotówki? W razie czego zawsze możesz zrezygnować trochę później, na jedno wyjdzie, a nie będziesz wyrzucać sobie, że zwątpiłaś w to wszystko już na samym początku. Trzymam kciuki, żeby się wszystko ułożyło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowo. Jak jakiś przypływ kasy się pojawi to robię remont w chałupie :) Dzieciom trza pokój zrobić :D Jak pojawi się jakiś "Dobry Wójek" i sypnie kilkoma tysiącami to wezmę. :D

      ps. nie chcesz odkupić pakietu na 1/4 IM w Sierakowie?? 30/05/15?

      Usuń
    2. Chcieć to może bym i chciała :P Ale wcześniej musiałabym wziąć kredyt na rower i piankę :P

      Usuń
  2. "Jeśli nie wiesz dokąd iść sama cię droga prowadzi" J. Twardowski.
    Nie myśl, nie planuj na zaś... postaraj się zrealizować plan, to co w tej chwili uważasz za ważne i stosowne. Jeśli coś stanie na przeszkodzie, zareagujesz, coś zmienisz. Nie trzymaj się kurczowo, wrzuć na luz. Zarwóno w sporcie jak i w życiu zawodowym. Kto wie, kiedy trafi się jakaś opcja na dorobienie, niekoniecznie związana z etatem... Rozglądaj się!

    Trzymam kciukasy, aby jednak był tri.
    Szybko wychodź z etapu dylematów :)

    Sciskam!
    Ren

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Załamania mam chwilowe a po nich napływ sił do działania. Dziś już coś wywalczyłam. Zaczynam wszystko układać od nowa. Powoli.
      Tri będzie, bo nie odpuszczę. Ale może dopiero po 40 :D

      Usuń
    2. Ja zamierzam się nauczyć pływać... na emeryturze :)
      Mam czas!

      Usuń
  3. Nie chcę Cię namawiać w stronę triathlonu, choć wiem, jaki on jest 'och i ach', ale wiem też, jak bardzo żre kasę i czas. Tak pięknie to wygląda, jak się czyta na blogach relacje z zawodów - ten dreszczyk zawodów, przekraczanie kolejnych barier, zwieńczenie pięknym wynikiem wielomiesięcznych przygotowań. Gdyby każdy u siebie na blogu napisał, ile pieniędzy włożył w triathlon i kosztem czego to się odbyło, pewnie chętnych na ten sport byłoby znacznie mniej.
    Życzę Ci, żebyś podjęła dobrą decyzję i żebyś jej później nie żałowała.

    OdpowiedzUsuń
  4. A gdyby podejść do tego trochę inaczej - po co się tak spinać? Prawdopodobnie wielkich wyników sportowych nie osiągniesz, bo musiałabyś zahibernować rodzinę i skupić się tylko na sporcie. Masz zobowiązania życiowe i tego nie zmienisz. Może zacząć myśleć długodystansowo, tzn. "ruszać" się biegowo, rowerowo i basenowo ściśle na miarę obecnych możliwości, planując tylko to co jest ekonomicznie dostępne i na co organizm pozwala. Jeżeli zachowasz tylko konsekwencję w takich działaniach i nie odpuścisz może pozornie małych wysiłków, ale regularnie wykonywanych - podtrzymasz lub polepszysz wydolność, stracisz te kilogramy, itp.. Po czasie posuchy finansowej zawsze przychodzi jakaś poprawa, a wtedy będziesz mieć "bazę" wydolnościową, żeby w krótkim czasie móc wystartować. Chyba trochę się "zapętlasz" w tym planowaniu, szukaniu na siłę pieniędzy, upychaniu po kątach codziennych spraw - żeby tylko trenować, startować, trenować ...
    Jestem - jak mi się wydaje - dużo starszy od Ciebie ale zapewniam: masz czas - nie trzeba się "zażynać" i próbować "tu i teraz" - więcej cierpliwości i więcej czerpania przyjemności ze sportu - tego Ci życzę.
    Pozdrawiam
    PiWilk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, wyników sportowych nie osiągnę bo rodzina by mi nie wybaczyła. Zresztą nie wyniki są dla mnie ważne. Piotr spinałam się i napinałam na ten tri za rok, bo to jest okres gdzie jeszcze nie będę pracować zawodowo. Wcisnęłabym tam wizyty na basenie i rower. Jak w 2016 wrócę do pacy, to tylko się modlę, żeby na bieganie czasu starczyło, bo wiem, że na pływanie i rower czasu już nie starczy. Tak, zapętliłam się strasznie w planowaniu i trzymaniu się tego planu nogami i rękoma, ale wybacz spraw codziennych po kątach nie upycham. :P
      Dziękuję za rady. Wczoraj wieczorem leżałam w łóżku i się zastanawiałam czy jestem zdrowa na głowie z tym własnie: "bo ja muszę". Właśnie nic nie muszę. Chciałabym bardzo, ale nie tym razem. :) :)

      Usuń
    2. ... tak, to takie "dobre rady" wrzucane przez internet - uczciwie muszę przyznać, że "upychaniem ..." trochę piłem do samego siebie. Teraz mam kontuzję, mniej biegam i różne myśli chodzą po głowie.
      Pozdrawiam
      PiWilk

      Usuń
  5. witaj, sama mam 2 dzieci i wiem co to znaczy martwić się o wyprawkę albo czesne.razem z mężem biegamy ale, na szczęście, nigdy tri nie planowaliśmy.popieram piotra w przesłaniu,że warto trochę odpuścić. sami, żeby uatrakcyjnić sobie czas wybieramy INO oraz biegi górski.może i Ty się zastanowisz bo są inne możliwości niż kosztowny i oblegany przez celebrytów tri.tak czy inaczej kibicujący Ci znajomi z sieci

    OdpowiedzUsuń
  6. kochana, a co myślisz o duathlonie?odpadłaby nauka pływania.ostatnio czytałam o takim starcie na blogu matka biega.może zajrzysz?jako matka/kobieta sama nie cierpię słyszeć,że z czegoś powinnam zrezygnować zupełnie , dlatego Twoje rozterki tak mi chodzą po głowie.pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominuję biegające matki :) Zapraszam do zabawy: http://mflyingshoes.blogspot.com/2014/09/7-faktow-o-mnie.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie odpuszczaj pływania, pod koniec lipca też zaczęłam naukę pływania kraulem i po 2 tygodniach pracy z instruktorem dzień w dzień i miesiącu samodoskonalenia pływam cały basen z oddechami na dwie strony i nogi przestały tonąć :) też marzę o tri, ale jestem realistką i dlatego zrobię to za 5 lat, jak pływanie kraulem nie będzie męczyło, a bieg spokojny w tempie poniżej 4:50/km a rower 30km/h w czasie spokojnej wycieczki :) tri to wyzwanie, to przede wszystkim trening, który trwa latami, to ciągła aktywność, to przyjemność z trenowania, start dla amatora to wisienka na torcie, ale nie cel sam w sobie. Pozdrawiam, mama trójeczki :)

    OdpowiedzUsuń