Menu

  • Matka Startuje
  • Matka Trenuje
  • Matka Opowiada
  • Matka Testuje
  • Kontakt
  • Matkawmediach

31 sierpnia 2014

"Syndrom Zawodów" czli IV Chyża Dziesiątka i krótkie podsumowanie miesiąca

Syndrom zawodów... tak podsumował moją wczorajszą życiówkę Super Szybko Biegający Mąż. 

Czas netto: 00:54:03 (poprawa o 2min19sek) Zabrakło 64 sekund. Mimo przeogromnego zadowolenia czuję lekki niedosyt. Bo znów zjebałam (przepraszam wrażliwców), znów chciałam zbyt dobrze a wyszło jak zwykle. Ale od początku. 

To były kolejne zawody gdzie byłam Matką bezdzietną, bo dzieciory zostały w domu a ja podczepiłam się jako pasażer na gapę do Bartka i jego Familii i wspólnie ruszyliśmy na Nowy Tomyśl. Po odbiorze pakietów startowych zwinęłam się na murek przed biurem zawodów co by w samotności kontemplować stres. Cały czas w głowie mi dudniły założenia Treneiro: "biegnij pierwsze 5km po 5:20 a potem przyspieszaj", próbowałam sobie policzyć na jaki czas biegnę <hehehe> ale byłam tak zdenerwowana, że nie wiedziałam ile to jest 5x20 sekund (ekstremalnie wysoki poziom nerwa, co?) a w dodatku matczyny mózg wpadł na zajebiaszczy pomysł. "Przecież w Gremlinie można sobie założenia treningowe wpisać i tylko potem ten Gremlin pipczy jak się biegnie za szybko, jak za wolno i pipczy też jak się biegnie w żądanej strefie". Oł maj gaaaad... jak inni musieli mnie przeklinać na 7,8,9km jak mi Gremlin pipczał w kółko: "za wolno", "za wolno", "za wolno", "za wolno"..... Powinnam biec na normalnym trybie z wyłączonym auto lapem. Za tydzień w Pile się poprawię :D 
fajnie się biegło ;) fot.: MONBŻ

Trasa przyjemna: było i po polach i łąkach :D trochę w cieniu i z wiatrem, a trochę w duchocie i spiekocie i pod wiatr. Czyli taki standard. Organizacja biegu rewelacyjna, po biegu rozdawali % . I kwiatki kobietom rozdawali. Ale gdybym się zatrzymała za metą po kwiatka to elegancki pan w eleganckim garniturku, który te kwiatki rozdawał już nie byłby taki elegancki. Byłby przeze mnie zabrudzony i śmierdzący. Już na ostatnich metrach przed metą mnie mdliło a jak się zatrzymałam to wiecie co? Nawet w ciąży takich mdłości nie miałam. Obrałam zaraz kurs na namiot medyczny i próbowałam im na migi przekazać, że chcę worek. Ratownicy byli nie kumaci. Po kilku chwilach jeden z nich rzucił do reszty: eee... ona chyba będzie wymiotować, dajcie jej nerkę. I tym sposobem miałam 3 nerki :D Na szczęście mdłości ustąpiły. Nietkniętą nerkę mogłam wyrzucić.

Nie wiem o czym myślał Bartek jak MOBŻ robiła owe zdjęcie... mnie rozpierała duma, że nereczka pozostała czysta :) fot: MONBŻ


 Wnioski są proste: Moja głowa na zawodach szaleje. Moja głowa w kółko powtarza: "zwolnij, gdzie się tak spieszysz? I tak się nie uda. Po co się zrywasz? Dla tych 20 sekund????" I tak jak ostatnio na treningu z przysłowiowym palcem w dupie pobiegałm 20km w 1:52:12 tak na półmaratonie w Pile za tydzień złamanie 2ki będzie nie lada wyczynem. Bo nie od dziesiaj wiadomo, że Matka łep ma zryty. :D I nie od dzisiaj wiadomo, że na połówce w Pile lubi być gorąco. 

A sierpień był biegowy: na liczniku 223km. Toż to ponad 92% planu. Cudownie. We wrześniu jedziemy dalej i mocniej :D

2 komentarze:

  1. Jak nie chcesz wkurzać współbiegaczy, wystarczy wyłączyć dźwięk (zostawić wibracje). Chociaż ja na zawodach wolę sam kontrolować tempo lapując ręcznie na znacznikach kilometrów (szkoda, że wczoraj zapomniałem autolapa wyłączyć).

    OdpowiedzUsuń
  2. To w Garminie można wył. dźwięk??? :D :D :D
    (niespodziankom nie ma końca)
    zawsze wył, autolapa i ręcznie stukałam ale w sobotę właśnie wymyśliłam jakąś nowość... i nie wypaliło..

    OdpowiedzUsuń