Jakiś czas temu natrafiłam na Fejsbuczku na stronę Sfory Husky i tak sobie zdięcia oglądam przeglądam i widzę, że z pieskami z Fundacji można sobie pobiegać. Wystarczy zadzwonić do Pauliny, która ogarnia całe psie towarzystwo i umówić się na konkretny termin. Proste, nie?
Zadzwoniłam i ja. SSBM specjalnie zadowolony nie był, bo to paliwo, bo on miał w planach długie wybieganie bo dzieci muszą na spacer (w sobotę o 7 rano???) ale śwignęłam talerzem w ścianę i pojechałam.
Sfora ma swoją przystań w podpoznańskim Baranowie. Dojazd jest prosty jak psi ogon. Jak ja dojechałam "na czuja" to dojedzie tam każdy!
Paulina cudowna i serdeczna wybrała dla mnie Nazira. I się zaczęło. Pobiegliśmy...
A raczej on leciał a ja modliłam się, żeby się nie .... "przewrócić" (delikatnie i kulturalnie ujęte na potrzebę bloga).
A jak dotarliśmy nad jezioro Kierskie to zaczęły się zbiegi... Na szczęście zęby moje zostały na swoim miejscu a i kolana mam całe. Nazir przepędził mnie troszeczkę. W drodze powrotnej kiedy to przez większość czasu było pod górkę trochę mu odpuściłam i większe podbiegi pokonywaliśmy marszem, bo strasznie był zmęczony. Kiedy wróciliśmy to Nazir zamelinował się na zimnych kamieniach a ja chwilę porozmawiałam z opiekunami czworonogów.
Było cudownie. Koniecznie do powtórki! Kto ma ochotę przejechać się w przyszły weekend ze mną?
+ psiak u boku = pełnia szczęścia |
Nazir w roli głównej |
Nie pytajcie jak wyglądały moje buty :D |
Ja chyba muszę coś takiego zorganizować u siebie w bloku. Te wszystkie biedne psy są zamykane na cały dzień w domu ;/ Wierzyć się nie chce po prostu. Tylko sobie zadaję pytanie - po co ludziom pies, jeśli mają go kompletnie w... pompie ;/
OdpowiedzUsuńMąż biega z psem i ja też biegam z psem przy okazji biegania z dzieckiem. ;D
OdpowiedzUsuń