Treningowo to miał być najintensywniejszy miesiąc w moim biegackim życiu! Tygodniowo kilometraż miał sięgać nawet do 48km. W Wielki Czwartek do pracy mej dzwoni SSBM i pyta co za dobrocie ma zakupić na Święta. Ja pełna podekscytowania wykrzykuję, że nie ma nic specjalnego kupować bo BIEGAMY!!!!
To sobie pobiegałam. Angina. Taka, że w sobotę nawet wody przełknąć nie mogłam. Na antybiotyku do środy jestem. Cały plan się sypnął. Cofnęłam się do tyłu nie o jeden krok ale co najmniej o kilkaset metrów. Dzika furia przechodzi w rozżalenie. Znowu się nie udało....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz