Bo my znów chorzy jesteśmy. Wpierw Mniejsza następnie Starszy a od wtorku ja (na szczęście tylko głowa, gardło i kaszel no i katar). Poziom irytacji i wkurzenia dziś rano sięgnął zenitu, kiedy Starszy o 7 rano obudził się w trybie "jęczę i piszczę" (bo przeważnie budzi się w dobrym nastroju a na tryb w/w przełącza się około popołudnia). Tylko "Mali Einsteini" i "Jake i Piraci z Nibylandii" ratowali sytuację. Tylko ile można oglądać bajek... otóż w dni takie jak dzisiaj... MOŻNA! Dużo!
Młodszej zębiska wychodzą i tryb: "jęczę" jest 24/7 z przerwami na drzemki. Oł je!
Matka dzisiaj ;) |
Do południa dzwoniłam z bezsilności do BSBM:
Ja: Hej skoro do mnie nie dzownisz to znaczy, że już jedziesz do domu?
BSBM: Nie, mam masę pracy.
Ja: Acha! To znaczy, że wyjeżdżasz za 30 min?
BSBM: Nie!
Ja: Aaaaa! Rozumiem! Startujesz za 35 min?
BSBM: Aż tak źle? Dobra, zobaczę co da się zrobić...
Przybył o 14.00. Obiad podałam (tyle, że wpierw poszłam do sklepu aby go kupić) i oświadczyłam, że znikam. Na 8 km. Specjalnie nie cisnęłam bo jestem zmęczona i trochę tą chorobą osłabiona ale tak sobie truchtałam. Na prawdę był to rewelacyjny 50 minutowy restart. Wróciłam zadowolona, nawet z wielkim entuzjazmem rozpakowałam zmywarkę. Serio serio! Także jak macie dosyć wszystkiego polecam tak jebnąć drzwiami i pobiegać. Człowiek czuje się jakby wrócił z jakiegoś SPA :P (marzy mi się weekendowy wypad, ale no z dziećmi nie wpuszczają ale jakby wpuszczali to zamknęłabym ich w saunie albo w grocie solnej i poszła na jakiś masaż).
* nie czepiajcie się jak jest niegramatycznie
Mam tak samo, że nawet po 5 km jestem jak nowo narodzona. Nawet po 3, choć tylko raz w życiu zrobiłam taki krótki dystans.
OdpowiedzUsuńLubię jebnąć drzwiami i to dość często :P
Wczoraj w "Runersie" przeczytałam o Twoim blogu, dziś na nie go zajrzałam i już czuję, że będzie mi się podobał ;-) "Jeszcze Bezdzietna" Biegaczka
OdpowiedzUsuń