Wczoraj zadano mi pytanie, który to raz w życiu jestem na diecie. Zgubiłam się. Od zawsze byłam na przeróżnych dietach i od zawsze z wagą miałam problem. Nawet jako nastolatka, trenując siatkówkę uprawiałam okropne i nic nie dające praktyki bulimiczno - anorektyczne. Jak często w takich przypadkach bywa, kiedy uporałam się z tym problemem szala na wadze zaczęła rosnąć bo głodzenie się przeważnie przechodzi w kompulsywne jedzenie (a w ciąży to już w ogóle sobie pohulałam ["bo skoro jestem w ciąży to przymierać głodem nie mogę no i po ciąży będę się odchudzać"]).
To tak tytułem wstępu. Tak zupełnie na poważnie.
Zrobiłam sobie na imieniny prezent. Od poniedziałku wskoczyłam na dietę. Jak na razie dzielnie się trzymam. Zjadłam wszystkie ciastka i czekolady w weekend co by mnie nie kusiło :]
Waga spada. Na jednej wadze cały czas pokazuje się 84kg a na drugiej 82,2kg. Zostanę zatem przy ważeniu się na tej drugiej wadze. Insanity leży. Wczoraj cały wieczór przegadałam przez telefon a we wtorek było mi trochę słabawo wieczorem (to przez dietę i jej ograniczoną kaloryczność). Dziś już nadrobiłam "Pure Cardio i Pure ABS" zrobione. Teraz tylko ogarnę siebie i wskakuję z książką pod kołderkę.
A wiecie? BSBM obiecał mi na Mikołaja ciepłe porcięta do biegania :)
A wiecie? JUTRO IDĘ BIEGAĆ!!!! :)
PS. Mój jadłospis dziś wyglądał tak:
Śniadanko - pół worka mieszanki sałat + kawałek wędzonego łososia (jogurty naturalne czekają, ale no nie mogę się do nich zmusić) + oliwa z oliwek
II Śniadanko - 3 suszone daktyle + garść rodzynek
Obiadek - warzywka na patelnię na łyżce oleju i wodzie
Podwieczorek - 1 granat
Kolacja - 2 plastry wędliny drobiowej + sałata + szklanka soku pomarańczowego
Kasia,
OdpowiedzUsuńTak jak bardzo podziwiam Ciebie za motywację i entuzjazm, tak w niektórych kwestiach naprawdę powinien ktoś nad Tobą czuwać, bo moim zdaniem popełniasz błędy wskutek których działasz przeciwko sobie. Pierwsze to będą treningi biegowe i technika biegania (nr znasz, więc się nie rozpisuję), dwa to dieta- czy ty liczyła zapotrzebowanie kaloryczne i porównywałaś je z tym co zjadłaś? Uważam, że za mało kalorii i za duży udział węglowodanów w diecie. Skutkiem tego nie będzie utrata wagi ale spowolnienie metabolizmu i gorsze samopoczucie, a po nim napady kompulsywnego głodu i efekt jojo.
Kuba
Kuba,
Usuńnoł stres. Krzywdy nie dam sobie zrobić. Dietę układała osoba kompetentna tyle, że nie zawsze mam wszystko w domu i kombinuję jak mogę. Na razie pozytywnie. Moje treningi będą miały się dobrze jak się zaczną w weekend. :D Co do techniki się nie wypowiem, bo pewnie wymaga modyfikacji ale po zmianie butów właściwie bieganie stało się bezproblemowe. No taka prawda niestety.
Oj ale się kolega martwi o Ciebie, no zobacz :) Tak sobie tu weszłam przypadkiem, poczytałam, to myślę, powodzenia pożyczę. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńA jeśli mogę od siebie coś, to nie licz zapotrzebowania kalorycznego, tylko poczytaj o indeksie glikemicznym. Kalorie to przeszłość! Po co się głodzić, jak można się najadać :) I nie, to nie była kryptoreklama, to po prostu moje zdanie :) Zresztą nie tylko moje - ale jedyne zdanie potwierdzone naukowo, w przeciwieństwie do teorii zapotrzebowania kalorycznego.
W każdym razie - powodzenia i pozdrawiam!
O IG słyszałam ale szczerze mówiąc nie mam głowy by zapamiętać z czego zrezygnować. Mimo wszystko produkty na owej diecie w większości mają właśnie niskie IG. Owszem żrem banany, daktyle, winogrona ale skoro są efekty to na razie będę się tego trzymać. Co do wielkości porcji. Są całkiem słuszne. Dopycham się warzywami i idzie :) (zawsze mam podaną gramaturę konkretnego posiłku np. 130gr ryby + 180gr warzyw)
UsuńMatko biegająca! Mąż mi raz i drugi kazał czytać Twojego bloga, ale jakoś wcześniej się nie złożyło. A dziś zażarło na całego. Zdążyłam się już posikać ze śmiechu (niemalże dosłownie, bo dziecię niemal dwukilowe w moim brzuchu ciśnie co chwila na pęcherz) i twardo postanowić, że w lutym... no może w marcu... też zacznę biegać. Taaa... zobaczymy:) W każdym razie pozdrawiam serdecznie i dołączam do grona wiernych czytelników.
OdpowiedzUsuńA mąż... to ten od Runners'a... Jak gadaliście przez 40 minut przez telefon, to mi potem przez kolejnych 40 opowiadał o czym. Jest urzeczony Twą barwną osobowością :) Pzdr :) ACz
I cóż mam Tobie napisać - Żono Pana M. ;) Miło mi strasznie! I bardzo zazdroszczę stanu :) Chciałabym jeszcze z brzuszyskiem (bo ja w ciąży to mam zawsze od 13 tyg brzuszysko a nie piękną piłeczkę) pochodzić (kulać?) ale mój BSBM nie kocha mnie aż tak mocno, żeby mieć 3cie dzieciątko :) (a tak naprawdę to jak mawia syn: EKONOMIA ;) )
UsuńTakże... życzę wszystkiego dobrego, sprawnego wiesz czego :D
ps. barwną to ja mam nową bluzkę od farbek, które podobno schodzą pod zimną wodą...podobno :/ ;)