Tak w wielkim skrócie można by podsumować tę 7 godzinną eskapadę.
Generalnie atmosfera podczas biegu była cudowna, wszyscy rozmawiali, śmiali się. Tempo zakładane było około 7.0 min/km, 5 postoi: po 9,3km;11,2km; 8,9km;6,3km; 6,5km i 3,7km (ostatni odcinek na Rybę). Strasznie się zmasakrowałam na prawie półtora kilometrowym podbiegu w Koziegłowach czyli już na samym początku (wniosek: nie mam wytrzymałości). Pierwsze 2 najdłuższe odcinki pokonałam w Skorach (tydzień wcześniej zrobiłam wybieganie 16km i nic mnie nie bolało, łydka była ok), pięknie dbając o technikę biegu i lądowania na śródstopiu (w sumie w Skorach pokonałam dystans półmaratoński) - tyle, że tym razem ucierpiały na tym moje łydki (bardzo bolały, były spięte jakby zaraz miały pęknąć) i tu popełniłam kolejny błąd a nawet może dwa. Mogłam nie biec w Skorach w ogóle (no, ale wszystkie dotychczasowe treningi były w Skorach), albo zmienić je na 2gim postoju, ale ja jestem uparte dziadostwo i postanowiłam, że te 8,9km przebiegnę jeszcze w Skorach (w Brooksach po połówce miałam bąbli co nie miara). I z tego dystansu zrobiłam tylko 3km... bo bolały mnie łydki... towarzystwo w busiku już było, więc zakładając, że nic na siłę i dałam się podrzucić przez kolejne 5km na kolejny 17min postój i tam dopiero zmieniłam obuwie. W obolałe łydki wmasowałam Ibum i ruszyłam dalej... na kolejne 3km. Ból łydek był ogromny... OGROMNY, poza tym nic a nic mi nie dolegało... w mojej głowie zaczęły tworzyć się wizje w stylu: "ee... co się będziesz męczyć"; "przecież pojechałaś z założeniem, żeby zrobić tylko tyle ile się da"; "przecież to ma być tylko sprawdzenie 'jak to jest' przed przebiegnięciem tego właściwego maratonu" i wsiadłam znowu (BŁĄD!!!!). Kiedy już tak podwożąc tyłek rozleniwiłam się kompletnie, trudniej mi było zmusić swoje ciało do przebiegnięcia jeszcze 6km a potem tylko 3,7 - no powiedzcie sami, to tylko 6km, potem 30 minut przerwy i 3,7- tak naprawdę to niewiele. Powiem szczerze,zabójstwem jest biegnięcie z grupą. Nie można zwolnić, kiedy wydaje się, że organizm tego potrzebuje, nie można przyspieszyć, po prostu trzeba biec... a średnie tempo drugiej połowy było tak około 6:40. Poza tym dość męczące i trudne było dla mnie ruszanie z postoi, a więc już na ostatniej "szóstce" w sumie znudzona, zmęczona i z moimi "przekonaniami w głowie"odpuściłam po około dwóch - trzech kilometrach. Jakiś miły Pan jadący autokarem pyta się co się działo, że znowu zeszłam. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że znudziło mi się już bieganie a poza tym bolą mnie łydki (to była już szósta godzina biegu). Ostatnie 3,7 to był naprawdę pryszcz... niosło mnie jak na skrzydłach bo cel był blisko (nawet zapomniałam o tych bolących łydkach)!
Także błędów było co niemiara:
1)generalnie sam brak przygotowania, przez tą walkę z biodrem i kręgosłupem miałam w maju wybiegane dużo za mało
2) SKORA! Inny but od początku, ewentualnie zmieniony na pierwszym postoju, nie Brooks - jakiś inny, którego jeszcze nie mam
3) za dużo wody (1,5 kubka) na pierwszych dwóch postojach.. z gulą w brzuchu nieprzyjemnie i ciężko się biegło (zdarzyło mi się na pierwszych dwóch postojach coś przekąsić - na jednym kawałek słodkiej, mlecznej bułki a na drugim kawałek ciasta biszkoptowego - nie wiem czy to też miało wpływ - ludzie jedli ciasta z kremami i ogórki kiszone popijali 7Up'em i dali radę!!!!
4) GŁOWA!!! GŁOWA!!!GŁOWA! Dałam się zwieść aluzjom, które podpowiadała mi moja lewa półkula mózgu - trzeba ją do Maratonu w Poznaniu zmienić!!!! Nie ma co! Gdyby nie ona, na pewno jeszcze bym pociągnęła jeszcze trochę...
5) no i waga... ;) ale to chyba oczywiste ;)
5) no i waga... ;) ale to chyba oczywiste ;)
Tak więc jestem na siebie zła, zła, zła...
ps. zapisałam się dziś na Poznański Maraton - motywacja do pracy musi być (co prawda jeszcze nie mam pomysłu jak złamać 4h, ale coś wymóżdżę!)
Nie bądź na siebie zła Kasiu! Bądź dumna, że dałaś radę! Wyciągnij pokornie wnioski z błędów, ale ciesz się tym co zdziałałaś! Moje BIG FISH gratulacje!
OdpowiedzUsuńpo pierwsze: jw. po drugie: ja ci buty będę czyścić ty moja motywacjo biegająca ;)
OdpowiedzUsuń