Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że kibicowanie może być równie satysfakcjonujące jak bieganie! Biegającego Teścia dopingowałam razem z resztą familii :) Gardło zdarłam, ludzie dziwnie spozierali ;) ale było super!!!! Nawet mój Starszak całe 48 minut krzyczał: "biegnij, bieeeegnij, dziadzio biegnij" - niekoniecznie do własnego dziadka :D
A do tego Matka pęka z dumy bo Starsze załapało się ze swoim dopingującym lizaczkiem na portale informacyjne.
Jedynym słowem atmosferę robiliśmy fantastyczną - Matka tylko w brodę sobie pluje, że zapomniała zabrać wuwuzelę :) hehe :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz