WTOREK, 02 KWIETNIA 2013
Dużo się nazbierało... oj dużo... dietę szlag jasny trafił, bo przecież MUSIAŁAM upiec sernik i babeczkę marmurkową.. no MUSIAŁAM i kropka... Moja zacna mama przyszykowała dla Starszaka "świątecznego" jedzenia (galarcik, sałateczka, pasztecik, pasztecik z cukinii, serniczek) no i siłą rzeczy siedliśmy z moim BSBM do garneczków i (naprawdę trochę) pojedliśmy. Niestety odbiło się... na wadze może nie jest najgorzej (+700gr) ale za to spadło tempo i wytrzymałość biegowa... ale może od początku!
W ciąży jeszcze będąc całkiem zaawansowanej MatkaKoniczek zapisywała się na różne imprezy biegowe... razem z BSBM oczywiście... Skoro BSBM z przysłowiowym "palcem w d***" przebiegał dystans półmaratonu to Matka nabrała przekonania, że taka dycha "to jest nic" a 21,097 jest po prostu do zrobienia... (tak, 11 tygodni po porodzie!) i się zapisała również na Poznański 6ty półmaraton. Jak wiadomo powszechnie połówka już za 5 dni :) i co! I BIEGNIEMY :) Po Maniackiej doszłam do wniosku, że wszystko mogę ;) Co prawda w lutym udreptałam 14km i prawie ze łzami w oczach wróciłam do domu zarzekając się, że nie dam rady na połówce, ale 22.03 postanowiłam sprawdzić czy w ogóle dam radę i czy jest sens przekraczać linię startu. Klepnęłam 19km w 2:15 a co najlepsze czułam się rześko i przyjemnie... w nocy tylko jak do gadów wstawałam trochę (No dobra! Bardzo!) bolały mnie łydki i lewe kolano - rano musiałam się rozchodzić i już koło południa funkcjonowałam bez zarzutu. Także ten tego... jestem zwarta i gotowa na 7.04. No wiadomo, że czas nie jest rewelacyjny, ale postaram się zrobić całe 21,097 w 2:15.
Poza tym muszę Wam napisać, że przyspieszyłam... z mojego słynnego na całą rodzinę 7:11min/km zeszłam do 5:45-6:45min/km. To dla mnie duży sukces... tym samym 28.03 pobiłam swoją życiówkę na 10km :) 1:02:56 :) Jest naprawdę dobrze :) mam nadzieję, że na połówce w Pile 8.09 zmieszczę się w 2:00:00 :) tak.... bo się też zapisałam na Międzynarodowy Półmaraton Philipsa w Pile :)
ps. oczywiście, żeby nie było za pięknie i za kolorowo - wczoraj podrzuciliśmy dzieciaki do rodziców i pobiegliśmy z BSBM nad Maltę... po powrocie i uklepanych (w fatalnych warunkach drogowych) 11km BSBM stwierdził: "jakbyś biegała w równym tempie 5:30min/km a ja bym zwolnił to nawet byłoby z tobą przyjemnie pobiegać..."
21:25, KASIEKONIK
CZWARTEK, 21 MARCA 2013
Ostatnio dość dużo się dzieje (czytaj: dzieciaki są absorbujące i normalnie nie ogarniam towarzystwa). Wczoraj urwałam się z domu na 12 km i już miałam cynka od BSBM, że mam wracać bo Młodsza nie śpi i chyba ma kolkę bo wyje... wpadłam do domu, nawet się nie rozciągnęłam dobrze nie mówiąc o przepisowym bananie 20 min po bieganiu. Otuliłam babsztyla (za poradami dr'a Karpa) wzięłam na ręce i cóż... dziecko zasnęło w 15 sekund :) A była to 21 :) I spała do 4!!!!!! :D Kocham moją małą córeczkę!!!!
Wagowo też dobrze się dzieje... rady Mądrej Pani Dietetyczki i kilometraż robią swoje. Dziś dzień 13 dietki i -6100gr!!!!!! Na wadze 83,9... do półmaratonu chciałabym jeszcze pozbyć się 5ciu! Jak zjadę poniżej 80 to lepiej będzie mi się biegło... w końcu 21,097 to nie przebieżka do sklepu po bułki :D
Już nie mogę się doczekać, aż pozostawię swój ślad w Poznaniu!!! :) BSBM obstawia, że przebycie 21,097 zajmie mu około 1:40min.... ja mam nadzieję zmieścić się w 2:30 :) Ale tak jak pisałam w poprzednich postach o Maniackiej! Rodziłam niedawno... wagi startowej nie ma, forma się powoli buduje więc czegóż oczekiwać. Mam nadzieję, że w Pile na półmaratonie 8.09 złamię 2h! To taki mój cel!
10:38, KASIEKONIK
PONIEDZIAŁEK, 18 MARCA 2013
Za namową moich forumowych koleżanek z for rówieśniczych moich gadów i wynikiem czwartkowej przbieżki pobiegłam... I co? I nowy rekord :D 1:05:20. Biegło się cudownie, nie było żadnych czarnych myśli, odliczania ile jeszcze zostało... Naprawdę super. BSBM zrobił trasę w 40 minut, biegający teść w 51 minut a ja słoniątko w 1:05.
Dziś waga pokazuje -3900 do zrzucenia jeszcze min 20kg a najlepiej to 30...
Byle zjechać jak najwięcej do półmaratonu, który już za 3 tyg.
CZWARTEK, 14 MARCA 2013
No i stało się! Dziś wyruszyłam sprawdzić swoje biegowe możliwości. Wybrałam trasę bez świateł aby wynik był miarodajny i pobiegłam myśleć... Może to nie wyczyn ( bo mój BSBM robi 10km w 40min) ale udało się pokonać 10km w 1:11min :D OSTATNIA NIE BĘDĘ! A jak jeszcze pod koniec adrenalina zaszaleje to może zmieszczę się w 1:10 :) Nogi dziś same niosły, biegło się lekko i przyjemnie... nawet na tą chwilę jestem gotowa na półmaraton 7.04! :D
no to biegniemy! Run run run...
22:29, KASIEKONIK
ŚRODA, 13 MARCA 2013
bo inaczej tego nie można nazwać 4 takie pseudo ciasteczkowe babeczki nadziane masą kajmakową i budyniem polane toffi :D (oczywiście zamiast 120gr mięsa + 150gr warzyw)
Za zdrowie Ojca Świętego Franciszka :D A co!
ps. biegać nie poszłam, bo starszak wojował do 21. Teraz mój BSBM go usypia, Mała kulka zasnęła też niedawno objedzona, że aż miło...
21:30, KASIEKONIK
No! Koniczek się zapisała na Maniacką Dziesiątkę jeszcze jak w ciąży była... bo czymże jest przebiec dyszkę? No czym??
Okazuje się jednak, że po ciąży kondycja bliska jest zeru i dyszkę klepię w 1:15... na Maniackiej (jak się zdecyduję i pobiegnę) będę jedną z ostatnich, jak nie ostatnią...
Z jednej strony ktoś musi być ostatni jak Pani Maria nie biegnie (wtajemniczeni wiedzą o kogo chodzi) i właściwie fajnie jest po prostu przebiec jakąś atestowaną trasę i w sumie to mam prawo po porodzie, który był przecież tak niedawno dreptać te 10 km w tym czasie... ale na mojej wielkiej dupce nie mam wypisanego: "rodziłam 8 tyg temu - patrzcie na mnie z podziwem raczej a nie z litością" i tego najbardziej się obawiam. Tych spojrzeń całej masy ludzi - "wielka i się kula"... I chyba dlatego odpuszczę... bo zwyczajnie w świecie boję się wystawić na pośmiewisko... Nawet mój Bardzo Szybko Biegający Mąż (dalej zwany BSBM) śmiał się wczoraj, że za mną będą ruch samochodowy puszczać na trasie...
ps. Dziś wieczorem robię ostateczny run test. Klepnę dyszkę i zobaczę jaki będę miała czas i jak się czują moje mięśnie...
Wczoraj zrobiłam 9km w 1h09m - tyle, że Endomondo ma automatyczne pauzy i ten czas jest trochę niemiarodajny (no nie chcę się rozpisywać)
A co do diety: to jestem od 8 marca na diecie całkiem dietetycznej - (żadne tam Dukany i inne cuda) i na dzień dzisiejszy jestem - 3100gr. Trzymajcie zatem kciukasy bo ciężka walka dopiero się zaczyna!
Adios!
17:17, KASIEKONIK
Ano! No to biegniemy!
Ja Koniczek oraz moje dwa dziecięcia :) Założyłam ten blog bardziej dla siebie, żeby mieć motywację, że niby ktoś czyta i nie mogę dać ciała... właściwie założenie jest takie, że to ciało mam oddać... wróć! mam się go po prostu pozbyć bo jest go za dużo... Z wszystkich moich ciąż zostało mi nadbagażu sporo... po każdej ciąży się pięknie odchudzałam i zaraz zachodziłam w kolejną... A, że Koniczek ma łeb trochę przetrącony to myślałam sobie, że skoro całe życie walczę z kilogramami to w ciąży wrzucę na luuuuuz... i wrzuciłam w sumie przez 3 lata 30 kg w gratisie. A, że biegaczem amatorem byłam i chcę nim po porodach pozostać to muszę zrzucić... samo bieganie nic w chwili obecnej nie daje... od porodu minęło 8 tygodni, kilometraż zrobiony około 120 km i okazuje się, że niestety stawy nie wytrzymują tego obciążenia! To do dzieła!!! Na tą chwilę się odmeldowuję bo starszak (całe 2 lata) wisi mi na nodze i stęka po daktyle. Idę go zapchać ;)
run run run...
11:50, KASIEKONIK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz